Oświadczenie
Oświadczenie
Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski
2393
BLOG

Szybka biegła, wolny sędzia

Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski Polityka Obserwuj notkę 11

Proces jednego z najbogatszych Polaków Jacka D. i kilkoro członków jego rodziny, oskarżonych o wyłudzenie kościelnej ziemi i „pranie brudnych pieniędzy” w wątku „odpryskowym” tak zwanej afery Komisji Majątkowej, rozpocznie się od początku. Powód? Długa, bo kilkumiesięczna przerwa pomiędzy rozprawami.

Jeszcze do wczoraj przed Sądem Okręgowym w Katowicach toczył się proces jednego z najbogatszych Polaków – Jacka D. i jego rodziny. Jego obrońcy wykorzystali fakt, iż ostatnia rozprawa odbyła się w kwietniu, bo jedna z kobiet, oskarżonych w procesie była w ciąży, dlatego nie mogła brać udziału w rozprawach. Adwokaci założyli wniosek o rozpoczęcie procesu od nowa.
 
Sędzia Roman Kubiś zdecydował, że ich trwający półtora roku proces rozpocznie się od nowa, i wyznaczył termin pierwszej rozprawy – 9 grudnia. – Orzekać będzie ten sam sędzia, gdyż nie było wniosku o jego wyłączenie – wyjaśnia Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach. Zgodnie z art. 401 Kodeksu postępowania karnego „przewodniczący składu orzekającego może zarządzić przerwę w trakcie rozprawy głównej dla sprawdzenia dowodu albo dla wypoczynku albo z jakiejś innej ważnej przyczyny. Każdorazowa przerwa w rozprawie nie może trwać dłużej aniżeli 35 dni”. Jeżeli przerwa trwa dłużej – to proces musi zacząć się od nowa. Zwykle sędziowie bardzo pilnują, aby nie było takich powodów do powtarzania procesu.
 
Dzisiejsza decyzja sądu to nie pierwsza kontrowersja w całej aferze. Jedynym do tej pory skazanym w sprawie związanej z Komisją Majątkową jest rzeczoznawca Karol Sz. Zapewne tylko dlatego, że już po pierwszych przesłuchaniach w prokuraturze i CBA przestraszył się na tyle, by dobrowolnie poddać karze.
Biegłemu przedstawiono trzy zarzuty dotyczące poświadczenia nieprawdy i wystawienia nierzetelnej opinii, która została wykorzystana w postępowaniu regulacyjnym przed Komisją Majątkową. Karol Sz. przyznał się do zaniżenia wartości działek w Zabrzu. Jego opinia była wykorzystana w postępowaniu przed Komisją Majątkową. W kwietniu 2011 roku usłyszał wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 20 tys. zł grzywny i dwuletni zakaz wykonywania zawodu.
 
Karol Sz. przyznał się śledczym do tego, że sfałszował wycenę gruntów, na podstawie której Komisja Majątkowa przekazała nieruchomości w Zabrzu (jako rekompensatę za mienie zagarnięte w czasach PRL) działającemu przy zakonie albertynek Towarzystwu Pomocy dla Bezdomnych im. Brata Alberta. Według prokuratury rzeczoznawca kilkakrotnie zaniżył wartość dwóch nieruchomości w Zabrzu. W 2007 r. reprezentujący interesy Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. Brata Alberta Marek P. złożył przed Komisją Majątkową wniosek o przyznanie zakonnicom gruntów w Zabrzu. Wskazał dwie należące do Skarbu Państwa działki, po czym przedłożył też sporządzoną przez Karola Sz. wycenę tych nieruchomości na 6 mln zł.
 
Według prokuratury, która dysponowała innym operatem, sporządzonym przez biegłą Joannę Nękanowicz, nieruchomości (kupione potem od zakonnic przez firmę Jacka D.) były warte 34 mln zł.
Przeglądając akta sprawy Jacka D. natrafiłem na kuriozalny dokument. Jest to oświadczenie, własnoręcznie napisane przez biegłą Nękanowicz, a złożone 19 grudnia 2008 roku przed funkcjonariuszem CBA: „Zobowiązuję się do zachowania w tajemnicy faktu sporządzenia opinii dla CBA oraz treści tej opinii. Posiadam uprawnienia państwowe rzeczoznawcy majątkowego nr 4049 oraz jestem wpisana na listę biegłych sądowych Sądu Okręgowego w Częstochowie.”
 
O komentarz do faktu napisania i podpisania takiego dokumentu poprosiłem mecenasa Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości. – To kuriozum, nigdy nie spotkałem się z taka formą prośby o zachowanie w tajemnicy szczegółów śledztwa. Takie oświadczenie złożone podczas przesłuchania przez CBA – jak się domyślam – na polecenie prokuratora, jest zaskakujące. Może nasuwać podejrzenie, co do bezstronności biegłej, która sporządziła opinię, będącą dla prokuratora dowodem na popełnienie przestępstwa – stwierdza Z. Ćwiąkalski.
 
Czy biegła powołana przez śledczych była jednak bezstronna? Nękanowicz twierdzi, że tak jest. Jest już zapewne przyzwyczajona, że niektóre z jej wycen nieruchomości wywołują kontrowersje. W ubiegłym roku „Kurier Zawierciański” opisywał sprawę wyceny szpitala powiatowego w tym mieście, który chciano wydzierżawić prywatnemu podmiotowi. Operaty szacunkowe sporządziła J. Nękanowicz, która budynki szpitala, grunty i przychodnie wyceniła na 52,5 miliona złotych. Wycena, od której zależała opłata za dzierżawę była zaskakująca. Według radnego powiatu Lecha Jarosa wartość lecznicy została mocno zaniżona. Rozgłos wokół wyceny spowodował, że zarząd powiatu zawierciańskiego wycofał się wtedy z pomysłu dzierżawy szpitala.
 
Kilka miesięcy temu zwracałem uwagę, że sędzia Kubiś jest sędzią doświadczonym, ale... do tej pory orzekał głównie w sprawach czysto kryminalnych, by nie rzec – bandyckich. Brutalne rozboje, zabójstwa. Dosyć często zdarzało się, że Sąd Apelacyjny zmieniał wyroki wydane przez sędziego Kubisia.
 
Sprawa rodziny D. to inny typ przestępstwa. Niemal od samego początku na sali sądowej iskrzyło pomiędzy adwokatami rodziny Jacka D. a sędzią Kubisiem. Adwokaci złożyli swego czasu wniosek o jego wyłączenie z orzekania. Zarzucili mu, że jest nieobiektywny, uprzedzony, w sposób tendencyjny przesłuchuje świadków oraz nierzetelnie protokołuje ich zeznania. Wniosek został odrzucony, ale od tego czasu rozprawy były nagrywane.
 
Na Jacku D. ciąży pięć zarzutów, dotyczących wyłudzenia poświadczenia nieprawdy, używania dokumentu poświadczającego nieprawdę oraz przywłaszczenia prawa majątkowego i prania pieniędzy. Podobne przestępstwa prokuratura zarzuca także pozostałym oskarżonym. Są wśród nich syn Jacka D., Tomasz, a także Robert W. i jego żona - a zarazem córka Jacka D. - Hanna W., żona Jacka D. - Gabriela K. i Karolina D. - żona Tomasza D. oraz jej siostra Weronika Ł.
 
Wobec Jacka D. prokuratura w śledztwie zastosowała poręczenie w wysokości 200 tys. zł, a wobec Roberta W. - 50 tys. zł. Zabezpieczono też mienie wartości 29 mln zł - prokurator uznał, że ziemia, która była przedmiotem obrotu pomiędzy tymi osobami, może ulec przepadkowi jako korzyść majątkowa pochodząca z przestępstwa.
Proces, który odbywa się w Katowicach ma związek z Markiem P., pełnomocnikiem instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed Komisją Majątkową (jest w tym procesie świadkiem). Według śledczych to za jego pośrednictwem Jacek D. kupował atrakcyjne nieruchomości od Archidiecezji Katowickiej oraz Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie z naruszeniem prawa pierwokupu kościelnych gruntów.
 
Autor aktów oskarżenia w „sprawie Komisji Majątkowej” prokurator Radosław Woźniak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach twierdzi, że: „w konsekwencji dochodziło do przywłaszczenia praw majątkowych, bo z prawa pierwokupu nie mogły korzystać osoby uprawnione. Następnie nieruchomości sprzedawano lub darowano oskarżonym. Zdaniem prokuratury celem obrotu nieruchomościami było ukrycie, że pochodzą one z przestępstwa.” Dlatego oskarżonym zarzucono też pranie brudnych pieniędzy.
 
Komisja Majątkowa została powołana w 1989 r. do rewindykacji bezprawnie zagarniętych przez komunistów dóbr kościelnych. Według MSWiA, Komisja, która została rozwiązana w ub. roku, przekazała kościelnym osobom prawnym 65,5 tys. hektarów ziemi, 490 budynków oraz rekompensatę w wysokości 143 mln 534 tys. zł. Stanowi to zaledwie część zabranego majątku. Komuniści zabrali Kościołowi katolickiemu około 155 tys. ha ziemi oraz ponad 4 tys. budynków.
Tomasz Szymborski

szymborski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka