Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski
946
BLOG

S.O.S. Czy Dawid Kostempski sobie poradzi?

Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski Polityka Obserwuj notkę 4
Coraz więcej pytań dotyczących działalności prezydenta Świętochłowic mają śledczy i prokuratura. Czy kariera „delfina z PO”, jak na Śląsku nazywa się Dawida Kostempskiego zostanie złamana? Jakikolwiek zarzut postawiony Kostempskiemu złamie też karierę polityczną ambitnej żonie, radnej wojewódzkiej PO, która bardzo chce zostać posłanką.
 
Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu pod nadzorem Prokuratury Rejonowej prowadzą postępowanie przygotowawcze. To pierwszy etap postępowania karnego w sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego, w sprawach tych jego przeprowadzenie jest obligatoryjne.
 
Kostempski, jako absolwent wydziału prawa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach powinien wiedzieć, że postępowanie takie „powinno zmierzać przede wszystkim do ustalenia, czy został popełniony czyn zabroniony, a więc czy wypełnia on znamiona określonego typu przestępstwa, a następnie czy stanowi on przestępstwo - a więc czy czyn jest bezprawny, zawiniony i społecznie szkodliwy”.
 
Z moich informacji wynika, że postępowanie zmierza we właściwym kierunku, aczkolwiek na razie nie postawiono nikomu zarzutów. Śledczych interesuje, czy doszło do poświadczenia nieprawdy w dokumentach kadrowych i finansowych Urzędu Miasta w Świętochłowicach, w którym na fikcyjnych etatach asystentek prezydenta Kostempskiego miały być zatrudnione Iwona M. oraz Irena B.
 
Kobiety, według informacji przekazanych prokuraturze, miały być tak naprawdę opiekunkami dziecka prezydenta Świętochłowic. Prokuratura podejrzewa, że fikcyjne zatrudnienie mogło przysporzyć – jak wynika z dokumentów - „Dawidowi i Agnieszce Kostempskim korzyści majątkowej w łącznej kwocie 24.369 złotych brutto na szkodę Gminy Świętochłowice, czyli o przestępstwo określone art. 271 §3 kk”.
Chodzi zatem o poświadczenie nieprawdy przez funkcjonariusza publicznego. Jeżeli zostanie udowodnione, że „asystentki” były tak naprawdę opiekunkami prezydenckiego potomstwa (czyli „w przypadku jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej”), to grozi za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
 
 – Pierwsze słyszę, aby takie osoby pracowały w urzędzie miasta. Nigdy ich nie widziałem w otoczeniu Kostempskiego, a przecież jako asystentki powinny się tam pojawiać – dziwi się jeden z radnych.
Śledczy przesłuchali urzędników, zabezpieczyli w magistracie dokumenty dotyczące zatrudnienia pracowników, sprawdzali billingi telefoniczne prezydenta, jego żony i dwóch kobiet. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zaskakująco duża była częstotliwość połączeń pomiędzy pracowniczkami urzędu miasta z panią Kostempską.
 
„Nadzieja śląskiej PO”, jak jeszcze do niedawna był przedstawiany Kostempski (i jak sam kreował się w mediach oraz przez zaprzyjaźnionych żurnalistów), zatrudnił na stanowisku doradcy do spraw mediów dziennikarza Polskiego Radia Katowice Jerzego Zawartkę. Zapewne po to, by często występować w jego programach w publicznej rozgłośni. Po ujawnieniu tego skandalu dziennikarz znalazł posadę w Radzie Nadzorczej miejskiej spółki w Sosnowcu, w której wiceprezesem jest żona Kostempskiego. I wszystko gra.
 
Sztuczki public relations nie pomagają. Ba, przynoszą odwrotny od zamierzonego skutek. Wciąż oddala się wizja stworzenia Metropolii Silesia, sztandarowego pomysłu wyborczego Platformy Obywatelskiej, nie trzeba dodawać, iż niespełnionego. Kostempski nadal jest przewodniczącym Górnośląskiego Związku Metropolitalnego, złośliwie nazywanego atrapą metropolii.
 
Kiedy kilka miesięcy temu na swoim blogu opisałem przypadek „opiekunek”, Kostempski w Gazecie Wyborczej postanowił zabrać głos, i „nie tylko zaprzeczył informacjom o fikcyjnym zatrudnieniu opiekunki, ale zapewnia, że jego dziecko w ogóle nikogo takiego nie miało. Domyśla się, że za donosem kryją się jego przeciwnicy polityczni”.
 
Nawiasem mówiąc tych samych argumentów o „przeciwnikach politycznych” używał oskarżony o korupcję poprzednik Kostempskiego na stanowisku prezydenta Świętochłowic – Eugeniusz Moś. Obecny prezydent od kilku miesięcy usuwa z zajmowanych stanowisk świadków oskarżenia w procesie Mosia. Może to podważyć ich wiarygodność podczas procesu.
 
Zarządzanie „przez konflikt” jest w świętochłowickim magistracie standardem, ale znacznie gorszy jest panujący strach przed popadnięciem w niełaskę „u Delfina”. Potencjalni informatorzy do tego stopnia boją się wpływów prezydenta Dawida Kostempskiego i jego otoczenia w ABW, że doniesienia o nieprawidłowościach skierowali do CBA i policji.
 
Pisałem kilka miesięcy temu: „Mam dziwne przeczucie, że „sprawa opiekunki” to jedynie wierzchołek góry lodowej, która niczym hałda nad toksycznym stawem Kalina, który próbuje za miliony złotych „zrewitalizować” Kostempski, wyłania się z mgły toksycznych oparów.”
Niestety, nie myliłem się. „Sprawa opiekunek” może okazać się detonatorem, który wysadzi lokalny układ biznesowo-towarzyski. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że CBA przygląda się oświadczeniom majątkowym niektórych urzędników. Ale nie tylko.
 
Wyjaśniane będą okoliczności remontu ulicy Chorzowskiej. Wykonawca nie dość, że nie zakończył go w terminie (aż 81 dni opóźnienia), to jeszcze „przy okazji” doprowadził do powstania uszkodzeń sieci wodociągowej w mieście. Według wyliczeń radnych, straty dla gminy z tytułu nienaliczenia kar umownych wynoszą ponad 720 tysięcy złotych (przy wartości inwestycji 1,8 mln zł).
 
Zapewne zbiegiem okoliczności jest fakt, iż prezes spółki jest dobrym znajomym Jacka Matusiewicza, niegdyś skarbnika śląskiej Platformy Obywatelskiej. Przypadkowo też ta spółka była podwykonawcą wielu robót za czasów prezesury J. Matusiewicza w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Robót Drogowych w Katowicach.
 
Wzrok śledczych spoczywa na kulisach przetargu na wywóz i utylizację śmieci, ogłoszony przez gminę. Ku zaskoczeniu wszystkich nie wygrała gminna spółka MPGK ze Świętochłowic, ale prywatna firma z miasta obok, która… później zleciła wywóz śmieci przegranej. Nasuwa się pytanie: skoro zwycięzca przetargu zaproponował znacznie niższe stawki, to dlaczego podwykonawcą jest MPGK? Na osłodę porażki?
 
To nie jedyne kontrowersje wokół działań Dawida Kostempskiego. Nigdy swoim wyborcom nie przyznał się do tego, że w 1997 roku brał udział w wypadku samochodowym w którym zginął młody człowiek, a dwaj inni zostali ciężko ranni. Mariusz K., który prowadził auto, przez 16 lat nie odbył prawomocnego wyroku trzech lat więzienia. Kostempski, skazany za ukrywanie dowodów i nieudzielenie pomocy ciężko rannym na 1,5 roku w zawieszeniu, nigdy nie przeprosił rodziny ofiar. 
 

szymborski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka